Siedem grzechów nie-głównych - zapominalstwo


Grzech nie główny czwarty, zapominalstwo, czyli mam taką krótką pamięć

Mam krótką pamięć i zdarza mi się coraz częściej zapominać, o umówionych spotkaniach, o danych obietnicach, o terminach płatności, o zobowiązaniach i drobnych sprawach. Są oczywiście kalendarze i notatniki, są "sposoby babci", wiązanie supełka na chusteczce do nosa, ale co mi tam … ja mam tak krótką pamięć. Ja po prostu nic nie zapisuję, nic nie notuję i coraz więcej spraw zawalam. Moje biurko jest zawalone listami, na które zapomniałem odpisać … ja jeszcze kiedyś sobie przypomnę, nie ma pośpiechu.

Kiedy ktoś ma do mnie pretensje o zawalone sprawy, niespełnione obietnice i nie dochowane słowo, to bronie się w rozbrajający sposób: "Przepraszam, zapomniałem …" Niby przepraszam, ale przecież nie jest to po raz pierwszy i ja sobie sam z tego przepraszam nic nie robię. Tyle razy mi się to już zdarzyło i tyle razy grzecznie mówiłem przepraszam, tylko, że nadal nic się w moim życiu nie zmienia. Obiecuje i obietnic nie dotrzymuję, bo zapomniałem - przepraszam, ktoś mnie o coś prosił, nie zrobiłem, bo zapomniałem - przepraszam, na umówione spotkanie nie przyszedłem, bo zapomniałem - przepraszam. Mam taka słabą i krótką pamięć. Moje półki pełne są nie moich książek. Już nawet nie pamiętam kiedy i od kogo je pożyczyłem, na dwa dni, żeby przeczytać. Dosłownie za dwa dni oddam. Nie przeczytałem, nie oddałem, zapomniałem. Dziwię się, że koledzy nie chcą mi już pożyczać drobnych sum, ale przecież nigdy nie zdarzyło mi się żebym oddał. Oczywiście nie ma sprawy, nie brakuje mi pieniędzy, jestem raczej dobrze sytuowany, ale ja mam taką krótką pamięć i tyle innych spraw na głowie.

Jest środa, umawiam się z kolegą i jego rodziną na sobotę, obiecują pomóc w przeprowadzce. Oczywiście jestem bardzo usłużny i uczynny. A jakże? Ale już zapomniałem, że dwa dni temu umówiłem się na ten sam dzień na wycieczkę z grupą znajomych. W sobotę oczywiście nie stawiam się na żadne z umówionych spotkań, bo przecież sobota, dzień wolny od pracy, więc nareszcie można się wyspać do woli, a więc śpię do południa. Kiedy przez telefon i jedni, i drudzy przypominają mi o umówionych spotkaniach, ja z rozbrajającą grzecznością i szczerością mówię: "Przepraszam, zapomniałem, mam taką słabą pamięć." Cóż mi tam, że kolega z żoną dźwigał ciężkie meble, ja przepraszam - zapomniałem. Cóż mi tam, że znajomi czekali na mnie trzy godziny i stracili kawałek wycieczkowego dnia, ja przepraszam, zapomniałem. Ciekawe tylko, że jak ktoś mnie szkodę lub przykrość wyrządzi, ktoś mnie obrazi lub zlekceważy, to jakoś nie umiem zapomnieć, mimo tej mojej krótkiej pamięci. Czy to naprawdę jest tylko krótka pamięć? Czy nie jest to raczej lekceważenie sobie innych, egoizm, nie przywiązywanie wagi ani do tego co inni mówią, o co proszą, z czym się do mnie zwracają, ani do nich samych?

Tylko czy rzeczywiście ja mam taką słabą pamięć, czy raczej ja sobie wszystkich i wszystko po kolei lekceważę, żeby nie powiedzieć wulgarnie olewam. Bo skoro mam taką słabą pamięć, to czemu nie robię notatek, czemu nie zapisuję, czemu nie staram się coś z tą moją pamięcią zrobić? A może się leczyć?